Podczas jednej z letnich wycieczek dokonaliśmy dość rzadkiej obserwacji. a mianowicie spotkany przez nas ślimak miał pulsujące czułki. Spowodowała to przywra Leucochloridium macrostomum, która zmodyfikowała zachowanie swojego żywiciela, przez co ślimak (najczęściej jest to bursztynek) nie schował się przed promieniami słońca, ale wręcz przeciwnie, wyszedł na dobrze eksponowane miejsce (drogę, choć najczęściej są to czubki roślin), by zostać zauważonym i pożartym przez ptaka. Te pulsujące kolorowe pierścienie to dobrze umięśnione sporocysty (kurczące się w rytmie około 70 razy na minutę) dobrze widoczne przez rozciągniętą skórę czułka. Zresztą zobaczcie to sami: